Kos
Turdus merula

Po prostu czarny!
Ale nie zawsze tak było…

Otóż przodkowie dzisiejszych czarnych Kosów byli biali. Któregoś dnia jeden z nich zobaczył Srokę ukrywającą w sowim gnieździe klejnoty i złote monety. Oczarowany zapytał, czy on też mógłby posiąść takie bogactwa. Usłyszał, że musi udać się do wnętrza Ziemi, gdzie przez jakiś czas będzie służyć Księciu Skarbów. Ten w zamian pozwoli mu zabrać tyle kosztowności, ile Kos zdoła unieść w dziobie. Pod jednym wszakże warunkiem: Kos przeleci przez kilka komnat pełnych wszelkich wspaniałości, ale nie wolno mu niczego dotykać, zanim nie zobaczy się z samym Księciem.

 

Ptak wkrótce odnalazł podziemne księstwo i wleciał do pierwszej komnaty wypełnionej pięknymi srebrami. Pomny przestrogi – po chwili znalazł się w komnacie pełnej złota. Tym razem jednak pokusa była zbyt wielka i oszołomiony Kos zanurzył swój dziób w mieniącym się złocie. W tym samym momencie z hukiem pojawił się straszliwy demon plujący ogniem i czarnym dymem. Przerażony ptak co sił rzucił się do ucieczki! I chociaż szczęśliwie uszedł z życiem, demon obrzucił go lepkim, czarnym smogiem.

 

Od tamtych wydarzeń Kosy mają złoty dziób i czarne jak sadza pióra. W każdym razie tak wyglądają dorosłe samce. Samiczki i młodzież są brunatne. W przestraszeniu – wszyscy przeraźliwie krzyczą. Być może wciąż boją się, że kolejny zły demon biegnie po ich życie?

 

I chociaż charakterystyczny, skrzypiący głos zaniepokojonego Kosa ostrzega o potencjalnym niebezpieczeństwie wszystkich jego sąsiadów, to jednak największym darem jaki mu świat zawdzięcza jest jego wiosenna pieśń…

 

Po prostu wspaniała!

 

Piękne, aksamitne flety i gwizdy. Gdy nikt jeszcze nie śpiewa, bo noce jeszcze mroźne, a w skraju drogi ciągle zbity śnieg i lód, czarne Kosy już czarują świat. Zaczynają przed świtem. Potem usłyszymy je przed zachodem słońca, a czasami jeszcze długo po. Sadowią się wysoko na wierzchołku drzewa. Mieszczuchy chętnie przysiądą też na wysokim dachu lub antenie. Im wyższy punkt, tym szerzej rozpłynie się magiczna melodia. Aż otuli całą okolicę.

 

Kosową pieśnią każdej wiosny na pewno otulają się Szwedzi. Bo to ich ptak narodowy. No i mają też Kosy swoje wsie i miasta – a nawet stolicę. Tyle że bardziej na południe – serbskie Kosowo.

 

My najczęściej zobaczymy skromne Kosy, gdy na przemian podskakują lub biegną po trawniku zaglądając pod opadłe liście w poszukiwaniu soczystych robaków. Zachowują się przy tym jakby studiowały ich życie. I być może tak właśnie jest. W końcu ich własne w dużej mierze zależy od tego, jak sprawnymi zbieraczami robaków będą. Najlepiej więc poznać i zrozumieć zwyczaje swoich ofiar. A mają na to średnio zaledwie 2 lata i 4 miesiące – bo tyle trwa statystyczne życie Kosa (i wielu innych drobnych ptaków). Wynik ten jest jednak mocno zaniżony przez bardzo wysoką śmiertelność młodzieży, która może wynosić nawet 80% (znowu wynik typowy dla wielu gatunków). Tymczasem najstarszy znany nam dziki Kos przeżył 21 lat i 10 miesięcy!

 

Oczywiście śpiewająco!

Up