Czym jest dla mnie bioróżnorodność?

Czym jest dla mnie bioróżnorodność?

Niedawno rozdawaliśmy piękne kalendarze z ilustracjami Justyny Kierat. Otrzymaliśmy wiele ciekawych odpowiedzi na pytanie konkursowe: Czym jest dla Ciebie bioróżnorodność? Dziękujemy wszystkim uczestnikom konkursu za podzielenie się z nami swoimi refleksjami! Zapraszamy do przeczytania wybranych odpowiedzi!

 

Bioróżnorodność dla mnie to niezwykłość otaczających mnie zewsząd form życia. Od leśnych ostępów, pól i łąk poprzez parkowe aleje na ...parapecie okiennym kończąc, gdzie ptaki rywalizują o karmnikowe przysmaki.

Ta różnorodność gatunków, ekosystemów czy form przyrodniczych wydaje się czymś stałym i niezmiennym. Co rusz jednak słyszymy o ...wymieraniu zwierząt, roślin, o katastrofalnych zmianach środowiska.

Bioróżnorodność nie jest więc czymś danym nam raz na zawsze. Zagrożenia widać gołym okiem. Z "naszego ogródka" (ale również wspólnego, bo wszystko jest powiązane) - wycinka Puszczy, coraz mniej pszczół, osuszanie łąk, "chemia na polach", śmieci...można by mnożyć przykłady.

Bioróżnorodność dostrzegam wszędzie - w wydaniu mikro ( na wspomnianym parapecie) oraz makro (Polska -Świat).  Zastanawiam się też często czy moje zachowania pro różnorodności (de facto w skali świata...mikroskopijne) ma na nią jakikolwiek wpływ. Łudzę się że tak.

Mira

 

Widok na zimowy karmnik przez moje okno:

bogatki, które pierwsze, najodważniejsze

pojawiły się przy słoneczniku,

a za nimi modraszki i sikorki ubogie.

Stadko kłócących się ciągle dzwońców

i dostojny grubodziób, 

który w karmniku nie znosi towarzystwa.

Parka kowalików, początkowo nieufnych,

potem częstych gości stołówki.

Pojawiał się także dzięcioł - zawisał pod spodem karmnika,

wydłubując ziarna spomiędzy desek.

Wreszcie doczekałam się także pięknych gili 

ze skromnymi partnerkami, 

pożywiającymi się raczej na ziemi pod karmnikiem,

a obok nich płochliwych zięb.

Nie brakowało też większych gości: kosów,

sójek i kwiczołów gustujących w jabłkach,

a na kukurydzę przychodziły tłumnie bażanty.

Nie mogę się doczekać tego widoku.

Bioróżnorodność - jestem na Ptak

Agnieszka

 

Bioróżnorodność to jest wszystko, co przyroda może nam dać. Zacznę od zimy. Leży śnieg, ziemia skuta lodem odpoczywa, wszystko, co mogło, schowało się pod liście i czeka na nadejście wiosny. Pierwsze promienie słońca rozgrzewają ziemię, śniegi topnieją, lody puszczają. Pokazują się pierwsze kwiaty, przylatują ptaki, pszczoły, zapylacze, wszystko budzi się do życia. Drzewa puszczają pąki. Bioróżnorodność to wielki dynamizm żywej przyrody. Jesteśmy na łące, a tam tysiące kwiatów modraków, maków, ziół krwawników, bylic pięknie pachnie ta nasza łąka. Bąki, pszczoły i wiele innych zapylaczy zapyla wszystkie kwiaty; zwierzęta się cieszą. Ptaki zakładają gniazda wykluwa się młode pokolenie, pokarmu starcza dla wszystkich. To rozmaita forma życia wszystkich organizmów występujących na naszej ziemi. Nie stosujemy chemii, bo chemia niszczymy wiele organizmów żywych. To jest moja bioróżnorodność.

 

Czym jest dla mnie bioróżnorodność? Jest dla mnie wielkim zadaniem i wyzwaniem jednocześnie. Całe moje podwórko, a także ogród jest w trakcie planowania i powolnego powstawania. Wszystko przedłuża się z powodu ograniczonych środków, ale mamy już sosnowy lasek, olchy, brzozy, graby, lipy i wierzbę i pigwowce. Te rośliny były tu przed nami, wyrosły na miedzy, kiedy dom był budowany i tak już zostało. Mam zamiar posadzić sporo krzewów. W tym momencie mam małe rokitniki, kalinę pomponową i koralową, dereń jadalny, maliny, a latem wysiewam słoneczniki, cynie, nagietki, sadzę lawendę i jeżówki. Powoli rozrasta się róża multiflora. Przez cały rok codziennie zmieniam wodę w dwóch poidełkach dla ptaków, zimą dokarmiam ptaki ziarnami i owocami. Przylatuje mnóstwo różnych ptaków: sójki, dzięcioły, jery, zięby, czyże, dzwońce, sikorki modraszki, bogatki i ubogie, wróble, mazurki, gile, kosy, kwiczoły, grubodzioby, szczygły, sierpówki, przychodzi też bażant z kurami bo nie mam ogrodzenia, a w nocy odwiedzają nas sarny. Na drzewach wiszą 4 budki lęgowe, w których przychodzą na świat modraszki bogatki i szpaki. Od wczesnej wiosny już przez dwa lata utrzymuję istninie kałuży uzupełniając wodę, korzysta z niej bardzo dużo ptaków, a zwłaszcza jaskółki, które na sąsiednim domu mojej Mamy miały 12 gniazd, a reszta buduje na pobliskim kościele. W nocy po moim podwórku tuptają jeże, ale nie wiem czy mieszkają na mojej działce, czy u sąsiadów. Zostawiłam im zgrabione liście i stosy gałązek, może zechcą tam przezimować. Latem wiewiórki jedzą szyszki z sosnowego lasku. Mam też kuźnię dzięcioła w rozwidleniu gałęzi wierzby. W poidełku i w kałuży przez całe lato na brzegach obserwuję czarne duże osy i pszczoły, więc nie tylko ptaki z nich korzystają. Na strychu co roku gniazdo wiją kopciuszki, a latem ze strychu o zmroku wylatują nietoperze. Mieszkają tam od dawna bo zawsze znajdujemy odchody. Nie przeganiam kreta z podwórka, choć przy koszeniu trawy kretówki trochę przeszkadzają. Marzy mi się założenie kwietnej łąki, którą będę kosić ręcznie tradycyjną kosą. W moim ogródku do tej pory kwitnie lawenda, aksamitki i stokrotki, latają jeszcze owady. Lubię podglądać zwierzęta, zwłaszcza ptaki, dlatego cały czas marzy mi się taki bioróżnorodny ogród z prawdziwego zdarzenia. Póki co jest trochę łyso, drzewa rosną z samosiejek, tylko kilka roślin jest posadzonych celowo w danym miejscu. Mam nadzieję, że kiedyś będzie tu dużo krzewów, które dają pożywienie i miejsce na gniazda ptakom, owadom i innym żyjątkom, które chcę mieć jako współlokatorów na tym kawałku ziemi, z którego nie muszę nigdzie wyjeżdżać bo mam tu wszystko, co lubię. Wielkim zadaniem jest dla mnie stworzenie tej prawdziwej bioróżnorodności. Myślę, że się uda. Pozdrawiam. Nie mam pojęcia, czy odpowiedziałam na pytanie, ale mam wielką nadzieję, że znajdę się wśród posiadaczy tego przepięknego kalendarza.

Aneta

 

Bioróznorodność dla mnie to pasja przekazywania wiedzy na jej temat ( pod każdą postacią i w różnych kontekstach), na poziomie klas młodszych w których uczę-przykłady naszych działań na stronie naszej klasy  https://www.facebook.com/W-ma%C5%82ej-sali-du%C5%BCej-Czw%C3%B3rki-763442357003357/ Zapraszam :)

Iwona

 

Bioróżnorodność jest moim zdaniem niezbędna do prawidłowego funkcjonowania ekosystemu.

Różność środowisk pozwala na zamieszkanie w nich różnym gatunkom zwierząt. Tak jak każdy z nas jest inny i ma inne wymagania, tak i różne zwierzęta i rośliny mają swoje potrzeby i muszą mieć odpowiednie warunki do prawidłowego rozwoju.  Niszczenie bioróżnorodności może spowodować wyginięcie niektórych gatunków roślin i zwierząt.

W mojej okolicy widzę jak pola uprawne zamieniły się częściowo w nieużytki, ale też w wyłożone kostką działki z wykoszonym trawnikiem, a najczęstszą roślinność stanowią tuje i iglaki. Coraz mniej jest zarośli śródpolnych i miedzy, nie wspominając już o polach uprawnych.

To tylko takie moje krótkie niedzielne przemyślenia, ale jeżeli nie ograniczymy  stosowanie środków chemicznych, będziemy betonować  podwórka, bo tak wygodniej, sadzić tuje i iglaki, bo mniej przy nich pracy, to gdzie znajdzie się mały zakątek dla dzikich zwierząt i roślin. Zostawmy im ich kawałek ziemi.

Katarzyna

 

Według mnie i mojego 8-letniego syna bioróżnorodność to różnorodność zróżnicowanie form życia nas otaczających. Każdy gatunek jest od siebie zależny a także uzupełnia się nawzajem. Sadząc kwiaty na balkonie dajemy owadom jedzenie - korzystają z nektaru nawet jeszcze teraz o tej porze roku.

Jolanta

 

Czym dla mnie jest bioróżnorodność?

"hałasem" mnóstwa odgłosów gdy zamknę oczy siedząc na łące,,

"dotykiem" bosymi stopami mnóstwa różnych w dotyku faktur,

"widokiem" mnóstwa zieloności poplątanej z błękitem, przepasanym ptasią fastrygą...

Wojtek

 

Nie chcę odpowiadać na pytanie jak biolog, którym jestem z wykształcenia, a osoba, która po postu zachwyca się tym, co ją otacza. Mogłabym pisać o tym, że nie zawsze jest ona dobra, bo często charakteryzuje siedliska przekształcone, zdegenerowane. Ale po co patrzeć na to zagadnienie w ciemnych barwach... Dla mnie bioróżnorodność to zjawisko, dzięki któremu nigdy nie czuję się samotna. Otaczają mnie drzewa, rośliny zielne, zwierzęta. Kiedy idę przez park powinnam się spodziewać określonych gatunków w danej porze roku, ale czasem coś mnie zaskoczy, zmusi do zastanowienia: czemu ten czy inny gatunek się tu pojawił? Albo po prostu brnę przez las w poszukiwaniu jagód i zatrzymam się obok zbutwiałego pnia, obok pożeranego grzyba. I nawet jako biolog nadziwić się nie mogę temu, jak wiele stworzeń mnie otacza. Pytanie to wzbudziło też we mnie refleksję nad tym, że każdego dnia mijam w drodze na uczelnię, do sklepu tyle elementów przyrody. Bioróżnorodność jest wszędzie, jeśli się tylko postarać i ją dostrzec. Bo jakaś jest zawsze czy na Bagnach Biebrzańskich, czy w środku miasta, gdzie przy restauracji kręcą się wróble i mazurki, a na nie łakomie spogląda pustułka.

Anna-Maria

 

Bioróżnorodność to pełne zaufanie do Mądrości Świata Przyrody i zgoda na współistnienie wszystkich organizmów żywych wokół nas, także tych nieco kłopotliwych: korników w puszczy, komarów nad jeziorem, kretów w ogródku, gołębi w miastach...

Marta

 

W moim malutkim ogródku obserwuję teraz całe drużyny ptaszków, przylatujących do czterech karmników, w których znajdą zawsze ziarna słonecznika (kupiłam 30 kg i pewnie jeszcze raz kupię :) Mogę obserwować, jak różnie się zachowują mimo wspólnego celu i jak wszystkie - mniej lub bardziej odmienne - lubią słonecznik! Sikorki, wróbelki, mazurki, kosy, szczygły, sójki, gołębie a nawet uroczy dzięciołek - wszystkie korzystają z jadłodajni. Roślin już niewiele w moim ogródku, ale nadal mogę obserwować zmienność kolorów, czego by nie było bez różnorodności. Uzupełniamy się pięknie, wymieniając się szczęściem różnorodnego życia w harmonijnym zestawie

Urszula

 

Moja Bioróżnorodność to ogród mojej babci zapamiętany z dzieciństwa, pełen zwykłych, polnych kwiatów, floksów, malw i tulipanów. Z zielonym niskim płotkiem, kwitnącymi jabłoniami i wielka czereśnia... To moje miejsce, gdzie jako dziecko spędzałam całe dnie w nieskoszonej trawie, która sięgała mi do pasa,: -) ucząc się dźwięków przyrody, tam leżałam na ziemi i obserwowałam mrówki i dżdżownice. Takie miejsce próbuje stworzyć teraz na własnym małym ogródku działkowym dla moich dzieci. Wspólnie zbudowaliśmy dwa hotele dla owadów i duży karmnik dla ptaków. Cieszymy się z każdego nowego Gościa.

Ola

 

Bioróżnorodność w moim przypadku znalazła zastosowanie w przydomowym ogrodzie. Już od 17 lat " tworzę" ogród. Po tylu latach mam już zupełnie inne spojrzenie na to co i jak trzeba w ogrodzie robić aby był on przyjazny zarówno dla nas ludzi a przede wszystkim aby bezpiecznie się czuły w nim ptaki i zwierzęta.

I tak też zaczęła się moja przygoda z rozważnym podejmowaniem decyzji jakie posadzić rośliny, czyli sadzę takie krzewy i byliny a także sieję takie kwiaty, które przyciągają do ogrodu przeróżne owady i ptaki. Musi być kolorowo i pachnąco.

Ogród mój to nie tylko kilka zielonych iglaków, znaczą część zajmują krzewy, drzewa owocowe i rabaty kwiatowe. Dlatego też w moim ogrodzie dobrze czują się oprócz wspomnianych ptaków i owadów  także np. jeże.

W ogrodzie wykorzystuję do ulepszania ziemi kompost, który powstaje z odpadków z gospodarstwa domowego.

Ochrona i zasilanie roślin to w minimalnym stopniu stosowanie chemii .

Ogród to moja pasja, uwielbiam się nim zajmować i przebywać w nim.

Anna

 

Bioróżnorodność to logiczna i naturalna mozaika piękna i chaosu, którą człowiek próbuje kreować a przyroda ją weryfikuje.

Tadeusz

 

Od 7 lat mieszkamy na wsi, tworząc Dobre Miejsce, od 5 lat mamy owce wrzosówki, które pomagają nam przywracać bioróżnorodność łąki na której dotychczas były nawłociowe zarośla. Od 4 lat na tych łąkach, od wczesnej wiosny po późną jesień, rozkwitają kwiaty, pojawiają się kuropatwy i czajki, latają ponad nią chmary owadów i motyli. Jeden rok, 12 owiec i niesamowite efekty dla bioróżnorodności.
Tym jest dla mnie bioróżnorodność – powrotem do naturalnego stanu rzeczy

Marcin

 

Bioróżnorodność to dla mnie łańcuch odmienności i zależności. To bogactwo, które jest od siebie uzależnione i jeśli któryś z jego ogniw słabnie, cierpią na tym inne. Nie trzeba kosić traw, by orliki znajdywały sobie na łąkach myszy, jelenie i inne zwierzęta trawożerne mogą je w naturalny sposób wykosić. Wszystko w przyrodzie ma własne miejsce, którego nie powinno się wyrzucać czy z niego rezygnować - jeśli wykosimy np. wspomniane łąki, myszy szybko wyniosą się z miejsc wysuszonych, mniej bezpiecznych dla nich; orliki przeniosą się gdzie indziej, podobnie jak kopytne. Wilki wywędrują w obfitsze jedzeniowo tereny... A my pozostaniemy z zaburzoną harmonią, miejscami pełnymi przyrodniczo luk. Dbajmy o zgniliznę leśną, o zapuszczone naturą nieużytki - to od nich zaczyna się łańcuch bioróżnorodności!

Anna

 

Dla mnie bioróżnorodność to nieograniczanie świata wokół siebie do preferowanych gatunków. Przyroda jest nieograniczona i taka powinna pozostać. Mój ogród przydomowy to świat dla wielu organizmów- są kwiaty miododajne, trawy, drzewa, krzewy, wszystko ma swój cel i służy ptakom, pszczołą, gadom i płazom. Skoro my swój dom urządzamy tak aby był dla nas wygodny i bezpieczny to nie widzę podstaw aby zwierzęta traktować inaczej. Same trawniki nie będą schronieniem dla skrzydlatych przyjaciół. Różnorodność w przyrodzie zapewnia przetrwanie a wszyscy chcemy przetrwać.

Milena

 

Bioróżnorodność to dla mnie zmieniający się pejzaż podczas wędrówek z dolin w góry i podczas spacerów lasem. To odkrywanie coraz to nowych kwiatów na łące gdy zmieniają się miesiące. To nowe dźwięki w lesie i zmieniające się kolory. W sumie to zwyczajnie brak nudy na świecie :)

Aleksander

 

W moim ogrodzie jest #wszystko# nie jest wymuskanym ogrodem z wybrukowanymi alejkami. Mamy przeróżne rośliny a obecnie liście. Dzięki temu mam i wróble i dzięcioły i koty a nawet dzieci

Karolina

 

Przez mój - no cóż - młody wiek, termin "bioróżnorodność" kojarzy mi się głównie z formułką szkolną z lekcji biologii - zróżnicowaniem życia, zmiennością form i gatunków na wszystkich jego szczeblach. Jestem z tych "miastowych", wokół domu mam skwery, skwerki, boiska szkolne, trawniki... paręset metrów dalej znajdują się jednak pola - cały czas coś bzyczy, skacze, wyłania się z gęstwiny i znów w niej znika, pełznie po wilgotnej ziemi lub lata w przestworzach, siada na słupach elektrycznych, zrywa się i leci dalej. W centrum miasta również - pamiętam chmary jerzyków ścigających się nad moją szkołą, gołębie na ulicznych latarniach, psy i koty wałęsające się wokół, porosty obrastające przyuliczne drzewa (ale to nieczęsto, spaliny samochodów skutecznie utrudniają im ekspansję)... przed oczami mam również te drobne, uciążliwe meszki, a także miriady bakterii, ich kolonie i pokolenia, które są zbyt małe, bym mogła je widzieć, ale przecież mogę je sobie łatwo wyobrazić, wiem, że są - nawet w naszych przewodach pokarmowych.

Bioróżnorodność oznacza dla mnie życie, ciągłe zmiany. Brak w nim zastojów, nie ma czasu na przerwy. Życie trwa i trwać będzie, w każdym środowisku, w każdej formie. Centra miast, pola, lasy czy pustynie - nigdy nie będziemy samotni, zawsze mamy towarzystwo, chociażby w postaci mikroskopijnych żyjątek ukrytych w kropli wody.

Olga

 

BIORÓŻNORODNOŚĆ to

bogactwo gatunkowe

zdumiewające niczym ptaki altannikowe

rozmaitość ekosystemów

złożonych z biotycznych i abiotycznych systemów

zmienność genetyczna

to m.in odporność na pasożyty niebotyczna

Daria

 

Bioróżnorodność to dla mnie cały świat który nas otacza. To mój ogród wraz ze wszystkimi roślinami i całym światem zwierząt. To dzikie tereny które go otaczają. To zapach ziemi, która tak pięknie pachnie dzięki tym wszystkim maleńkim istnieniom,  którym daje schronienie. To pobliskie pola i łąki wraz z ukrytym w ich kolorach życiem. To drzewa i ich mieszkańcy. To cała mnogość życia, które bez przerwy bzyczy, brzęczy i śpiewa nade mną, kiedy leżę w hamaku, kiedy pracuję, kiedy się śpieszę i kiedy mam czas na chwilę przystanąć. To coś, co daje mi ochotę do życia każdego dnia. Coś dzięki czemu nie wychodzę bez aparatu z domu. Coś co jest bardzo ulotne i o co trzeba walczyć za wszelką cenę. Bo bez bioróżnorodności i nas może zabraknąć na tym świecie. 

Anna

 

Bioróżnorodność dla mnie objawia się najlepiej w "sieci alarmowej", którą tworzą mieszkańcy lasu. Sójka, siedząc gdzieś wysoko, wypatruje zagrożeń, ostrzegając inne zwierzęta charakterystycznym skrzekiem. Wielu obywateli Rzeczypospolitej Leśnej ( ;-) ) wie, że gdy sójka wydrze się wniebogłosy, zrywając się do lotu, należy mieć się na baczności. Ten uniwersalny język zrozumiały jest nie tylko dla ptaków, ale i dla wielu gatunków ssaków. Podobnie u małych ptaków śpiewających: kos mieszkający w ogrodzie potrafi głosem zidentyfikować drapieżnika (dźwiękiem o innym charakterze i częstotliwości ogłaszać będzie obecność krogulca, a innym... ornitologa badającego gniazda!), puszczając informację w eter.

Stamtąd podłapują ją sikory, wróble i rudziki, a także... wiewiórki.

Zresztą sikory doskonale rozumieją wiewiórczą mowę i dlatego zawsze wiedzą, gdy pojawia się kot albo wrona siwa. Nie zdziwiłbym się, gdyby stary gawron, który jak co dnia siedzi na swojej ulubionej gałęzi, również nauczył się już rozpoznawać mowę mniejszych pobratymców. I gdy ogląda się tak perfekcyjnie zgrany system, pojawia się żal, że człowiek wciąż nie nauczył się współpracować z naturą w taki sposób - i w końcu pewnie zetnie gawronowi ulubione drzewo!

Kuba

Wróć do listy artykułów
Up